GMF-Warszawa GMF-Warszawa
224
BLOG

Turcja i Zachód: Zerwana więź?

GMF-Warszawa GMF-Warszawa Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

BRUKSELA – Wyniki tureckiego referendum w sprawie systemu prezydenckiego pokazują, jak bardzo społeczeństwo, polityka oraz strategia zewnętrzna tego kraju zmieniły się w ostatnich latach. Nie po raz pierwszy Turcja zachowuje się jak miotany falami okręt, który może w każdej chwili zerwać się z transatlantyckiej cumy. Pod pewnymi względami kraj ten dryfuje w kierunku rządów autorytarnych oraz wojującego nacjonalizmu, co odzwierciedla rozwój nastrojów także i w innych rejonach. Turcja i jej partnerzy transatlantyccy wchodzą zatem w okres niestabilny i nieprzewidywalny, zdeterminowany zmianami zachodzącymi po wszystkich stronach. Tradycyjne formy partnerstwa mogą nie znaleźć zastosowania w nowej sytuacji. Samo partnerstwo wydaje się jednak nadal możliwe.

Po pierwsze, dawna dyskusja o wielkich wspólnych projektach już się zakończyła. Wiodące postacie polityki europejskiej (co ciekawe – nie w Niemczech) wnioskują o formalne zawieszenie negocjacji akcesyjnych z Ankarą w sprawie członkostwa Turcji w Unii Europejskiej. Impas w relacjach turecko-unijnych trwa od wielu lat. Po referendum prezydenckim wydaje się jednak, że relacje te doszły po obu stronach do punktu, spoza którego nie będzie już się można cofnąć. Przyszłość bardzo niegdyś obiecujących relacji Turcji z Unią leży niemal na pewno w jakieś formie uprzywilejowanego partnerstwa, już nie – członkostwa we wspólnocie. Nie oznacza to, że współpraca z Turcją straciła na znaczeniu. Trudno sobie wyobrazić, że Europa czy Stany Zjednoczone poradzą sobie z utrzymującym się chaosem w Syrii i Iraku bez zaangażowania Ankary. Jednym z elementów tego układu jest niewątpliwie porozumienie z Turcją w sprawie uchodźców; innym – dostęp koalicjantów do bazy lotniczej w İncirlik, z której mogą oni przeprowadzać swoje operacje. Jednakże Turcja i jej zachodni partnerzy wchodzą obecnie w okres znacznie dalej idących przetargów – i to bez koła zamachowego w postaci długoterminowej strategii współpracy. W tych warunkach relacje turecko-unijne mogą bardziej zacząć przypominać te pomiędzy Ankarą a Waszyngtonem – nieprzewidywalne i oparte na wzmożonych środkach bezpieczeństwa.

Po drugie, reguły partnerstwa stają się twardsze. Wspólne wartości zawsze stanowiły część dyskursu między Zachodem a Turcją. Dyskurs ten nigdy nie był łatwy. W warunkach Zimnej Wojny przymykano oczy na łamanie praw w Turcji, ponieważ to armia turecka mniej lub bardziej otwarcie dyktowała warunki. Dziś, kiedy około 150 dziennikarzy siedzi w więzieniu, zaś gruntowna czystka wśród rzeczywistych i rzekomych przeciwników władzy rozpoczęła się w całym kraju, kwestie zagrożenia demokracji w Turcji i nieposzanowania praw człowieka stają się palącym problemem. A jednak zachodnim partnerom Turcji trudno będzie wywrzeć nacisk w tych sprawach. Prezydent Erdogan zdobył właśnie – choć nieznaczną większością głosów – nowe prerogatywy. Ani on, ani liderzy rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) nie mają ochoty słuchać głosów krytyki. Wszystkie strony mają wiele do stracenia, jeśli współpraca w praktycznych kwestiach się załamie. Można przewidywać jednakże, iż odejście Turcji od norm wspólnoty transatlantyckiej najprawdopodobniej przyczyni się do korozji stosunków tego kraju z Zachodem w dłuższym okresie czasu. Wielu spośród najbardziej aktywnych strategicznych sprzymierzeńców Turcji na Zachodzie otwarcie wyraża głębokie zaniepokojenie z powodu rozwoju sytuacji w tym kraju w ostatnim okresie.

Po trzecie, potencjalnie możliwy staje się scenariusz, w którym Turcja znajdzie się w fundamentalnej, strategicznej izolacji od Zachodu. Ankara od lat rozważa tego typu alternatywy. Niektórych – jak choćby Ahmeta Davutoğlu, byłego premiera i ministra spraw zagranicznych – bardziej pociąga Turcja ottomańska i muzułmańska. Nacjonaliści podkreślają, że Turcja może poradzić sobie sama, co odpowiada tendencji unilateralnej w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi. Istnieje również opcja „euroazjatycka”, mająca zwolenników między innymi wśród wyższych rangą oficerów armii, która opowiada się za paktem z Rosją i republikami środkowoazjatyckimi. Wszystkie te grupy odrzucają pogląd, że naturalnym źródłem strategicznej mądrości dla kraju są państwa Zachodu. Opisane tu tendencje mają swoje konsekwencje praktyczne, objawiające się współpracą Turcji z Rosją i Iranem w kwestii stref bezpieczeństwa w Syrii, a także negocjacjami w sprawie zakupu od Rosji systemu obrony powietrznej S-400 – dość niezwykły wybór polityczny i operacyjny, jak na sojusznika NATO.

Nadchodzące spotkanie prezydenta Erdogana z prezydentem Trumpem w Waszyngtonie, zaplanowane na 16 maja, będzie kluczowym testem. Decyzje w sprawie rozmów bilateralnych na szczeblu centralnym są możliwe, ale ich podjęcie nie będzie łatwe. Niezależnie od stosunku tureckiej administracji do sprawy Fethullaha Gülena – rezydującego w Stanach Zjednoczonych duchownego, któremu zarzuca się wzniecenie nieudanego puczu wojskowego w Turcji w lipcu 2016 – wniosek o jego ekstradycję to obecnie bardziej problem prawny, niż polityczny. Prezydent Trump napotka na te same trudności, co jego poprzednik. Nacisk Turcji, by Stany Zjednoczone zaprzestały wspierania milicji kurdyjskiej w Syrii (Powszechnych Jednostek Ochrony – YPG), która jest głównym partnerem sił amerykańskich w walce z ISIS – stanowi dla administracji Trumpa temat tym bardziej niewygodny, że Trump umieścił te działania na liście najważniejszych priorytetów amerykańskiej strategii bezpieczeństwa. Bitwa o Ar-Rakkę wkrótce się rozpocznie, a administracja Trumpa ogłosiła, że zaczyna wysyłać transporty broni dla YPG. Można sobie jednak wyobrazić kompromis w sprawie kurdyjskiej, łagodzący niepokój władz tureckich co do intencji Kurdów w dłuższym okresie czasu. Kompromis taki byłby możliwy w kontekście wspólnych działań antyterrorystycznych, nawet jeśli Ankara i Waszyngton różnią się w swojej polityce wobec Kurdów. Można podjąć kroki, które zapobiegną coraz bardziej prawdopodobnym przypadkowym starciom w sytuacji, gdy siły tureckie, amerykańskie, rosyjskie oraz sojusznicze działają tuż obok siebie na tym samym terenie.

Kwestie demokracji i wolności mediów w Turcji prawdopodobnie nie są dla Trumpa priorytetowe. Będzie on wolał skupić się na zagadnieniach bezpieczeństwa w regionie. Nie da się jednak uniknąć tematu sytuacji wewnętrznej w Turcji, który będzie miał wpływ na dyskusje wokół wizyty amerykańskiego prezydenta. Przywódcy obu krajów powinni skupić się na kwestii cypryjskiej, gdzie potencjalna ugoda jest możliwa. Byłaby to dobra wiadomość dla regionu pogrążonego w konfliktach. Rozwiązanie problemu jest niemożliwe bez poparcia Ankary i mało prawdopodobne bez zaangażowania Waszyngtonu. Można by także przekonać Erdogana, by system obrony powietrznej zakupił od Amerykanów, zamiast od Rosjan. Przede wszystkim jednak spotkanie przywódców będzie sprawdzianem wzajemnych sympatii między oboma otwarcie wypowiadającymi się politykami uczulonymi na kwestie przywództwa w regionie i znanymi z tendencji do tworzenia osobistych wizji polityki zagranicznej. Wynik ich rozmów może na jakiś czas wyznaczyć kierunek relacji Turcji z Zachodem.

Ian Lesser, Wiceprezes Fundacji Marshalla ds. polityki zagranicznej, Dyrektor Wykonawczy Centrum Transatlantyckiego

Poglądy wyrażane w publikacjach i komentarzach GMF są wyłącznie opiniami autorów tekstów

Warszawskie biuro amerykańskiego think-tanku The German Marshall Fund of the Unites States. Ośrodek analityczny, zajmujący się relacjami transatlantyckimi oraz zagadnieniami obronności i bezpieczeństwa. Aktywności GMF Warszawa koncentrują się na Rosji, krajach Partnerstwa Wschodniego, regionie Morza Bałtyckiego oraz Grupy Wyszehradzkiej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka