GMF-Warszawa GMF-Warszawa
938
BLOG

Wybory We Francji: Co Się Wydarzyło, Co Dalej?

GMF-Warszawa GMF-Warszawa UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Wybory roku 2017 we Francji stanowią pewien paradoks: choć w prawyborach wygrali kandydaci najbardziej radykalnej lewicy (Hamon) i prawicy (Fillon), paradoksalnie otworzyło to szczególną przestrzeń polityczną dla centrum reprezentowanego przez Macrona. Po doświadczeniu Brexitu i zwycięstwie Trumpa, pierwsza tura wyborów prezydenckich we Francji udowadnia, że pro-europejski, otwarty na świat zewnętrzny kandydat centrum może przyciągnąć licznych wyborców. Macron to niepewna karta, jednak Le Pen niesie ze sobą zagrożenie dla Francji, Europy i całego świata.

Zwycięzcy pierwszej tury

- W mniej niż rok Emmanuel Macron zdołał zbudować ruch polityczny – En Marche! – i przełożyć własną osobistą popularność na realne poparcie w wyborach, co może zaprowadzić go na fotel prezydencki. W kraju, gdzie uznane partie polityczne są bardzo silne, a młodzież nie stanowiła dotychczas tradycyjnie liczącej się siły politycznej – sukces Macrona jest szczególnie warty odnotowania.

- Celem Macrona będzie teraz udowodnienie, że potrafi zjednoczyć różne odłamy polityczne przed drugą turą oraz przygotować wybory parlamentarne. Wydaje się być pewny wygranej z Le Pen (pierwsze sondaże dają mu bezpieczną przewagę 63:37). Szczególnym wyzwaniem może jednak okazać się walka o uzyskanie większości w Zgromadzeniu Narodowym (por. drugi artykuł Martina Quenceza w cyklu „Relacje transatlantyckie” – na temat wyborów parlamentarnych).

- Le Pen ma dzisiaj dwa powody do zadowolenia. Może zwyczajnie odetchnąć z ulgą, że udało jej się przejść do drugiej tury; porażka byłaby bardzo szkodliwa dla jej partii. Uzyskała więcej głosów, niż ktokolwiek przed nią w historii Frontu Narodowego (7,7 miliona, podczas gdy najlepszy wcześniejszy wynik jej partii w wyborach ogólnokrajowych to 6,8 miliona w 2015 roku).

- A jednak Marine Le Pen, która przez kolejne miesiące prowadziła w sondażach, przeżyła też pewne rozczarowanie. Ostatecznie uplasowała się za Macronem, z wynikiem zaledwie o 3,5% lepszym, niż pięć lat temu (17,9 % w 2012, 21,4 % w 2017 roku).

- François Fillon (19 %) i Benoit Hamon (6 %) już zdeklarowali, że w drugiej turze zagłosują na Macrona, natomiast Mélenchon na razie odmówił opowiedzenia się po którejś ze stron. Żaden z pozostałych kandydatów z pierwszej tury nie ogłosił, że w drugiej będzie głosował na Le Pen.

Ogólne konsekwencje wyniku dla francuskiej sceny politycznej

- Taki wynik I tury to dotkliwa porażka dla dwóch partii głównego nurtu. Po raz pierwszy w historii V Republiki, dotąd dominujące ugrupowanie prawicy nie zdołało wprowadzić swojego kandydata do drugiej tury. Kandydat Partii Socjalistycznej nie przeszedł do II tury dopiero po raz trzeci. W 2017 roku te dwie partie reprezentują łącznie zaledwie 26 procent wyborców, w porównaniu do 56 procent w I turze w roku 2012.

- W rezultacie w najbliższych miesiącach mogą nastąpić rozłamy w tych partiach, o ile opozycja pomiędzy postępowym En Marche! a nacjonalistycznym Frontem Narodowym wyznaczy nową główną linię podziału na francuskiej scenie politycznej.

- Pojawienie się Jean-Luca Mélenchona, który podobnie jak Macron założył swoje ugrupowanie La France Insoumise zaledwie rok temu, to ważna lekcja z pierwszej tury wyborów. Ten skrajnie lewicowy kandydat, proponujący zmiany we francuskiej konstytucji i renegocjacje traktatów unijnych, okazał się być najważniejszą obecnie siłą na francuskiej lewicy.

- Dyskusja wokół wyborów parlamentarnych już się rozpoczęła. Dla prawicy głównego nurtu wyzwaniem będzie zachowanie jedności, co może pozwolić jej stać się najważniejszą siłą w Zgromadzeniu Narodowym po czerwcowych wyborach. Dla mainstreamowej lewicy kluczowe będą napięcia między partią Mélenchona (która ma już dziś legitymację do objęcia przywództwa po lewej stronie sceny politycznej i jest przeciwna jakimkolwiek koalicjom z Macronem i centroprawicą) a centrolewicą (wciąż reprezentowaną przez Partię Socjalistyczną), która może być zainteresowana układami z Macronem i wejściem do koalicji.

Istotne punkty

- Po raz pierwszy wybory prezydenckie mają miejsce w warunkach stanu wyjątkowego. Wbrew przewidywaniom wielu komentatorów, zagrożenie terroryzmem i zamach na Polach Elizejskich nie miały jednak przełożenia na jakąś znaczącą poprawę notowań Frontu Narodowego i partii centroprawicowej. Brak doświadczenia Macrona w kierowaniu sprawami bezpieczeństwa również nie zniechęcił jego wyborców.

- Po raz pierwszy aż czworo kandydatów uzyskało tak podobne wyniki w I turze. Może to być odzwierciedleniem nowego podziału na francuskiej scenie politycznej, przebiegającego między ugrupowaniami skrajnej prawicy, prawicy, centrum oraz lewicy – które posiadają podobne poparcie.

- Sondaże okazały się tym razem szczególnie wiarygodne, a ostateczny rezultat niemal dokładnie odpowiada oczekiwaniom – pomimo zamachu terrorystycznego, obliczonego na wywołanie emocjonalnej reakcji wśród wyborców. Nie było niespodzianek, choć znaczna część elektoratu wahała się do ostatniej chwili.

- Niemal 80-procentowa frekwencja (podobna do tej z lat 2007 i 2012) w pierwszej turze – to zwycięstwo demokracji. Mimo, że kampania – znaczona kilkoma skandalami politycznymi i odbywająca się w cieniu zamachu – stała na niskim poziomie, nie zniechęciło to obywateli do udziału w wyborach.

Co dalej?

Te wybory przejdą do historii jako sygnał końca dominacji partii politycznych. Ich miejsce zajmują kandydaci niezależni, których siła opiera się na programie i osobiście poczynionych obietnicach, nie – na wsparciu konkretnej partii. Uwolnienie polityki od dominacji partii głównego nurtu ma być gwarancją zarówno moralnej, jak i politycznej wiarygodności i odnowy. Główne linie podziału pomiędzy kandydatami oraz między wyborcami nie przebiegają między prawicą a lewicą, lecz między zwolennikami i przeciwnikami integracji europejskiej, globalizacji, a także między miastem a wsią.

Zarówno Macron, jak i Le Pen prezentują samych siebie jako „alternatywę dla wymiany partii rządzących w ramach reżimu wielopartyjnego (l'alternance politique)”. Oboje podkreślają swoje niezadowolenie ze status quo. Bronią jednak radykalnie odmiennych wizji francuskiego systemu gospodarczego i społecznego, roli Francji w Europie i na świecie. Europa i stosunek do globalizacji to najgorętsze punkty nadchodzącej debaty między Macronem a Le Pen w kampanii przed II turą. Macron będzie musiał udowodnić, że potrafi zaprezentować spójną wizję polityki państwa, która usatysfakcjonuje zarówno wyborców centroprawicy, jak i centrolewicy. Wyzwaniem będzie dla niego wykazanie, że nie zamierza kontynuować polityki prezydenta Hollande’a („hollandyzm bis”) i że jest w stanie otoczyć się nowymi twarzami i zaproponować alternatywną koncepcję polityczną odpowiadającą podzielonemu dziś społeczeństwu francuskiemu. Kluczowym sprawdzianem będzie zdolność Macrona do zbudowania parlamentarnej większości po czerwcowych wyborach do Zgromadzenia Narodowego. To wykaże, czy potrafi rządzić unikając scenariusza „konkubinatu partyjnego”. Osiągnie sukces, jeśli uda mu się skupić wokół siebie parlamentariuszy centroprawicy i centrolewicy chętnych do dołączenia do ruchu En Marche! Można się spodziewać, że Macron zintensyfikuje w nadchodzących dniach wysiłki w celu ich pozyskania.

Alexandra de Hoop Scheffer, Dyrektor Biura GMF w Paryżu, starszy analityk ds. relacji transatlantyckich,

Martin Quencez, stypendysta Fundacji Marshalla, ekspert w dziedzinach bezpieczeństwa i obronności   

Poglądy wyrażane w publikacjach i komentarzach GMF są wyłącznie opiniami autorów tekstów.

 

Warszawskie biuro amerykańskiego think-tanku The German Marshall Fund of the Unites States. Ośrodek analityczny, zajmujący się relacjami transatlantyckimi oraz zagadnieniami obronności i bezpieczeństwa. Aktywności GMF Warszawa koncentrują się na Rosji, krajach Partnerstwa Wschodniego, regionie Morza Bałtyckiego oraz Grupy Wyszehradzkiej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka