GMF-Warszawa GMF-Warszawa
502
BLOG

Czy Oświecenie 2.0 przyjmie się w coraz bardziej autorytarnym świecie?

GMF-Warszawa GMF-Warszawa USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

WASZYNGTON: Wielu amerykańskich prezydentów od czasów Johna F. Kennedy’ego odwołuje się do Oświecenia jako podstawy amerykańskiego systemu konstytucyjnego i źródła wartości, które Stany Zjednoczone – i szerzej państwa Zachodu – propagowały i których broniły od końca XVIII wieku. Jednak dopiero Barack Obama jako pierwszy z prezydentów czuł się zmuszony zakomunikować – w swojej pożegnalnej mowie wygłoszonej 10 stycznia – że oto fundamentalne wartości Oświecenia, takie jak „wiara w rozum, przedsiębiorczość, prymat prawa nad siłą… rządy prawa, zachowanie praw człowieka, wolności wyznania, słowa, zgromadzeń i niezależnej prasy” – są dziś zagrożone i stały się celem ataku, zarówno w Stanach, jak i na całym świecie. Choć od przejęcia władzy przez administrację Trumpa minęło zaledwie kilka tygodni, obawy te zyskały jeszcze bardziej na aktualności.

Do niedawna wydawało się, że wartości oświeceniowe triumfują. W latach 90. upadł Związek Radziecki, zaś zachodnie ideały wolności gospodarczej, politycznej i religijnej upowszechniły się na świecie. Pomiędzy rokiem 1990 a 2015 światowe PKB wzrosło o 51 bilionów dolarów, zaś zarobki podniosły się w skali świata o 136 procent. Miliony ludzi zdołały wyjść z ubóstwa. Według danych Freedom House, także i dziś na świecie nadal mamy więcej krajów demokratycznych, niż tych znajdujących się pod dyktaturą.

A jednak demokracja i wartości Oświecenia znalazły się w oblężeniu. Fanatycy – islamscy i nie tylko – bezlitośnie szerzą przemoc i terroryzm. Coraz więcej jest autorytarnych rządów i ruchów społecznych. Rasizm, seksizm, nietolerancja i antysemityzm stają się „nową normalnością”  współczesnego dyskursu. „Fakty alternatywne” propagowane przez urzędników z Waszyngtonu zastępują logikę i dowody naukowe. Wiele światowych demokracji znalazło się w impasie politycznym. Zbyt wielu Europejczyków porzuciło wiarę w ideał integracji jako antidotum wobec trwającego od stuleci rozlewu krwi.

Przemówienie inauguracyjne prezydenta Donalda Trumpa, wygłoszone dziesięć dni po mowie pożegnalnej Obawy – pełne było pesymizmu, sentymentów nacjonalistycznych i tęsknoty za czymś, co historyk Mark Lilla nazywa „szczęśliwym, dobrze uporządkowanym państwem, w którym każdy zna swoje miejsce, a ludzie żyją w harmonii ze sobą, wierni tradycji i swojemu Bogu”. Za społeczeństwem, jakie rzekomo istniało zanim „elity poddały w wątpliwość tę harmonię”.

Nadzieje polityczne, które wielu wiązało z upadkiem Muru Berlińskiego i potencjałem pogłębiającej się globalnej integracji ekonomicznej – zanikły. Po pierwsze, zbyt duża część społeczeństwa doznała wykluczenia lub pozostała w tyle. Rodziny amerykańskie opisane w książce Davida Smicka The Great Equalizer (Wielkie zrównanie) wierzą, że system został „zmanipulowany” i faworyzuje wielkich kosztem małych. Widzą, jak miejsca pracy wędrują do krajów, gdzie nie przestrzega się reguł gry. Widzą upadającą infrastrukturę, liderów politycznych oderwanych od rzeczywistości i budżety rodzinne, które zrujnować może każdy nieprzewidziany wydatek. Obawiają się, że ich dzieciom będzie się żyło gorzej, niż im samym.

Po drugie – pogłębia się (z pewnością powiązana z powyższymi zjawiskami) negacja i odrzucenie oświeceniowych wartości i sposobów myślenia. W swojej książce The Shipwrecked Mind (Umysł rozbitkiem) Lilla pisze, że „oczekiwania milenijne związane z nowym zbawczym systemem społecznym i odmłodzeniem ludzkości inspirują postawy rewolucyjne, podczas gdy umysły reakcjonistów prześladuje apokaliptyczny strach przed pogrążeniem się w nowej mrocznej epoce”. Ci, którzy wierzą w taką narrację wspominają dawny, tradycyjny świat który „trwał nieprzerwanie od starożytności po katolickie średniowiecze” i dostarczał „spójnej narracji pozwalającej zrozumieć i praktykować cnotę w życiu indywidualnym oraz zbiorowym”. Tamten świat, jak sugerują, został zniszczony przez „projekt oświeceniowy”. Lilla pisze o tych, którzy „zachowali pamięć tego, jak żyło się dawniej” i którzy utrzymują, że tak naprawdę tylko oni „widzą, co się dzieje. To, czy społeczeństwo zawróci z drogi ku zagładzie, zależy wyłącznie od ich oporu”. Ten właśnie element łączy poglądy islamistów, europejskich nacjonalistów (którzy spotkali się 21 stycznia w Koblencji) oraz wielu spośród tych, którzy mają nadzieję sprawić, „by Ameryka znów była wielka”.

Po trzecie, jak czytamy w proroczej książce Zaki Laïdiego Un monde privé de sens (Świat bez znaczenia), wydanej najpierw po francusku w 1998 roku, gdy zimna wojna dobiegła końca: „sądziliśmy, że wielkie dzieło oświecenia dopełnia się na naszych oczach, choć w rzeczywistości wszystko zdaje się wskazywać, że zostało ono bezlitośnie zniszczone”. Laïdi opisuje zimną wojnę jako bezprecedensowy wieloletni konflikt między światami demokracji i komunizmu o „przywłaszczenie sensu”. Obie strony widziały się w tej wojnie jako orędownicy „postępu, dającej się zdefiniować drogi ku lepszemu światu”. Kiedy upadł Mur Berliński, ta gwiazda przewodnia zgasła – zarówno jako kierunkowskaz rozwoju indywidualnego, jak i jako zasada organizacji państw narodowych: „siła i władza oddzieliły się od swojego sensu”.

Poszukiwaniom znaczenia ostateczny cios zadała zdaniem Laïdiego globalizacja, która jest „stanem, a nie sensem”.

Aby zbudować przyszłość, która byłaby bardziej do przyjęcia niż teraźniejszość, należałoby zaangażować nową energię w projekt współczesnego Oświecenia, nazwanego w dialekcie naszych czasów „Oświeceniem 2.0”. Choć oparte na tych samych, wciąż aktualnych podstawach filozoficznych, to uaktualnione Oświecenie stawiałoby sobie następujące, jasno wyrażone cele: szybki i możliwy do utrzymania wzrost ekonomiczny, nowy układ sił na świecie, który pozwoli uporać się z piętrzącymi się wyzwaniami globalnymi, a także przywrócenie mieszkańcom globu sensu istnienia.

To, jak osiągnąć te cele, staje się dziś naglącym tematem debaty publicznej, u której podstaw mogłyby się znaleźć trzy podstawowe kwestie:

Po pierwsze – bez popadania w pułapkę wykluczenia, odczuwalna jest potrzeba docenienia i rozwoju duchowości, ponownego skupienia uwagi na sprawach ducha ludzkiego, jako elementu niezbędnego do osiągnięcia pełni istnienia. Papież Franciszek ma rację, gdy twierdzi, że materializm nie daje odpowiedzi na wiele pytań, a globalizacja – parafrazując Laïdiego – to strategia, nie wiara czy przekonanie.

Po drugie – nie próbując poszukiwać wrogów w celu wywołania nowej zimnej wojny w Europie i Azji czy gdziekolwiek indziej, rządzący i obywatele – zawsze gotowi bronić swoich interesów – mogą wykorzystać owo odnowione Oświecenie jako punkt wyjścia dla państw narodowych do poszukiwania takiego systemu polityki międzynarodowej, który przywróci sens relacjom pomiędzy krajami za pośrednictwem ich polityki zagranicznej. Początkiem takiego procesu przywracania znaczenia mogłaby być szeroka koalicja zawiązana dla zniszczenia ISIS, zakończenia rozlewu krwi w Syrii, a następnie skupiająca się na politycznym i gospodarczym rozwoju Środkowego Wschodu. Sens polityce międzynarodowej może również przywrócić wzmocnienie nie tyle samych mechanizmów, ile wspólnego wysiłku w walce z chorobami i w dziedzinie ochrony środowiska naturalnego.

I wreszcie, co najważniejsze – istnieje potrzeba takiej polityki globalnej i narodowej, która otworzy nowe możliwości produktywnej i wartościowej pracy dla tak wielu obywateli, jak tylko to możliwe – i tak szybko, jak to możliwe. Niedawno ogłoszony wskaźnik wzrostu gospodarczego w Stanach Zjednoczonych w 2016 roku – 1,6 procenta – to za mało, by osiągnąć ten cel. W przeciwieństwie do projektów odnowy duchowości i wyzwań polityki globalnej – gdzie wiele pytań wciąż pozostaje bez odpowiedzi – klarowna polityka przyśpieszenia wzrostu ekonomicznego i wyzwolenia tego, co strateg gospodarczy David Smick określa jako naturalny duch przedsiębiorczości Amerykanów – wydaje się możliwa do szybkiego wprowadzenia przez rządy USA i innych krajów. Projektowi temu służyć mogą: realna reforma podatków i przepisów sprzyjająca rozwojowi i wyrównywaniu szans; nacisk na produkcję bezpiecznej energii ze źródeł konwencjonalnych i alternatywnych; uczciwy system globalny, który nie będzie blokował integracji gospodarczej; wreszcie inwestycje w infrastrukturę za gotówkę amerykańskich firm wracającą do Stanów z zagranicy.

Wartości oświeceniowe są dziś celem ataków, ale to nie znaczy, że okazały się błędne czy nieważne. Wciąż się liczą i zasługują na obronę. Oczywiście ci, którzy chcą Oświecenia na miarę XXI wieku powinni uważać, by samemu nie zamienić się w „oświeceniowych reakcjonistów”, przekonanych, że tylko ci, którzy pielęgnują wspomnienie „dawnego sposobu życia” właściwie rozumieją to, co dzieje się obecnie. Celem wolnych ludzi winna stać się debata pozwalająca na stworzenie znaczącego, moralnie wartościowego zestawu zasad i kierunków rozwoju, które przywrócą łączność między naszą pracą, systemem wewnętrznym i międzynarodowym – a wielkim ludzkim pragnieniem, by życie miało sens i znaczenie.

Marc Grossman jest członkiem Rady Powierniczej Niemieckiej Fundacji Marshalla. Niniejszy artykuł ukazał się pierwotnie na stronie YaleGlobal Online.

Poglądy wyrażane w publikacjach i komentarzach na stronie GMF są wyłącznie opiniami autorów tekstów.

Warszawskie biuro amerykańskiego think-tanku The German Marshall Fund of the Unites States. Ośrodek analityczny, zajmujący się relacjami transatlantyckimi oraz zagadnieniami obronności i bezpieczeństwa. Aktywności GMF Warszawa koncentrują się na Rosji, krajach Partnerstwa Wschodniego, regionie Morza Bałtyckiego oraz Grupy Wyszehradzkiej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka