GMF-Warszawa GMF-Warszawa
510
BLOG

Trump trzyma Chiny i europejskich sojuszników w niepewności

GMF-Warszawa GMF-Warszawa USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

BERLIN –9 lutego prezydent Donald Trump zagwarantował prezydentowi Chin, że wbrew powszechnie panującej opinii, którą sam rozpropagował, jego administracja poprze politykę „jednych Chin”, która uznaje Tajwan za część terytorium Chin- wynik rywalizacji między USA, a Chinami był więc „0-1” dla Chin. „Pierwsza runda dla Chin” głosiła wówczas jedna z czołowych niemieckich gazet. Biorąc również pod uwagę ogólne wrażenie jakie zrobił w Davos prezydent Chin Xi Jinping, obwieszczając się prawdziwym obrońcą globalizacji, można by uznać, że wynik tej rywalizacji to „2-0” dla Chin. Wielu Europejczyków, obawiających się potencjalnego protekcjonizmu ze strony USA, odebrało oświadczenie chińskiego przywódcy za próbę przedstawienia Chin jako ich sojusznika. Jeśli chodzi o politykę zagraniczną USA wobec Chin, to strategia Trumpa może być zdecydowanie bardziej pomyślna niż mogłoby się wydawać. Pekin jest w pozycji defensywnej na co najmniej dwóch, z trzech głównych frontów: w stosunkach bilateralnych, w kwestiach bezpieczeństwa i w handlu.

Aby zrozumieć, dlaczego Donald Trump radzi sobie lepiej w relacjach z Chinami niż to się powszechnie wydawało, należy przeanalizować sytuację, w której prezydentem USA zostałaby Hillary Clinton. Jako że przez większość czasu, Chiny miały do czynienia właśnie z Clinton, wśród chińskich przywódców jest ona zdecydowanie lepiej rozpoznawalna niż Trump. Być może, po wygranej Clinton, władze w Pekinie poczułyby się pewniej w kontynuowaniu strategii na rzecz równego partnerstwa Chin i USA. Władze te stopniowo umacniałyby pozycję Chin w zachodniej części Oceanu Spokojnego i jednocześnie, za pomocą silnej gospodarki oraz inicjatywy „One Belt One Road,” mogłyby nakłonić państwa Azji Południowo-Wschodniej i Eurazji do zawiązania bliższych relacji z Pekinem.

Zamiast przedstawionego powyżej przebiegu zdarzeń, Trump okazał się być o wiele bardziej nieprzewidywalny niż przypuszczały Chiny oraz reszta świata. Co ciekawe, jak na razie skupia się on na swoich umiejętnościach zawierania umów, a nie na relacjach gospodarczych pomiędzy tymi dwoma państwami. W rozmowie telefonicznej z prezydentem Tajwanu Tsai Ing-wen, która miała miejsce w grudniu ubiegłego roku, Trump podniósł kwestię odstąpienia od polityki „jednych Chin,” co w Pekinie wywołało konsternację i sprowokowało chińskie media do wygłaszania gróźb pod adresem przyszłych relacji amerykańsko-chińskich. Godząc się na to, aby Chiny przez długie tygodnie wyczekiwały na sprostowanie stanowiska USA, okazało się, że wystarczy jeden telefon z Białego Domu, aby uspokoić Pekin i aby tamtejsze władze wyraziły zadowolenie z faktu, iż relacje z USA wróciły na właściwy tor. Jednak tak na prawdę, nie wróciły. Zamiast tego, Trump sprawił, że Chiny pokazały jak bardzo cenią sobie dobre relacje z USA. Amerykański prezydent rzucił Pekinowi wyzwanie, któremu Pekin nie sprostał i tym samym okazał się być daleki od zbudowania pozycji dominującej wobec nowego amerykańskiego prezydenta. W ten sposób Chiny okazały swoją słabość, a świat ujrzał jak łatwo dały się wyprowadzić z równowagi.  

Przechodząc do drugiego aspektu relacji amerykańsko-chińskich tj. do spraw bezpieczeństwa, zaznaczyć trzeba, że jeszcze podczas kampanii prezydenckiej Trump zagroził, że USA zerwie sojusz z Japonią i Koreą Południową. To ożywiło nadzieje chińskich elit, które liczyły, że w zamian za pewne ustępstwa handlowe, Trump nie będzie interesował się zachodnim regionem Pacyfiku, oddając go w ręce chińskiego hegemona. Okazało się być całkowicie na odwrót. Stany Zjednoczone zadeklarowały, że nie pozostawią tego regionu samorządnym podziałom. Sekretarz stanu Rex Tillerson stanowczo oznajmił, że nie zaakceptuje utworzenia przez Chiny zmilitaryzowanych i sztucznych wysp na Morzu Południowochińskim. Co więcej, marynarka wojenna USA poinformowała o wznowieniu działań na rzecz swobodnych operacji morskich i żeglugi (FONOP), których zaprzestała wcześniej administracja Obamy. Ponadto, Trump podkreślił, że ze względu na zachowanie Korei Północnej, na terytorium Korei Południowej realizowany będzie plan rozmieszczania systemu obrony antyrakietowej THAAD (ang. Terminal High Altitude Area Defense). A co ważniejsze, podkreślił wagę amerykańsko-japońskiego sojuszu militarnego i powtórzył deklarację prezydenta Baracka Obamy z 2014 roku, że obrona spornych wysp Senkaku jest zobowiązaniem USA wobec Japonii. Od czasu rozmowy telefonicznej między Trumpem a Xi Janpingiem, Chiny w tej sprawie milczą. Jeżeli obustronny dialog i zgoda Waszyngtonu co do polityki „jednych Chin” były rezultatem wzajemnych ustępstw, to można by wnioskować, że Pekin zaakceptował częściowo fakt, że asertywność Trumpa w sprawach bezpieczeństwa jest częścią porozumienia.

Wszystko to, co dotychczas wydarzyło się w relacjach USA-Chiny, w perspektywie przyszłych wydarzeń gospodarczych, może okazać się dopiero początkiem. Obserwatorzy, w tym m.in. obserwatorzy europejscy, mogą jedynie spekulować, co do zamiarów amerykańskiego prezydenta, którego strategią jest najwyraźniej zaskakiwanie zarówno sojuszników jak i przeciwników, i dla którego różnica pomiędzy tymi dwoma jest właściwie nieokreślona. Ta postawa powinna zostać rozważona zwłaszcza przez tych Europejczyków, którzy ze względu na obawy związane z nową administracją rządową w USA, zastanawiali się nad pogłębieniem współpracy z Chinami. Nie posiadając wiedzy w którą stronę w przyszłości podąży Trump, ani jak zareagują na to Chiny, jest stanowczo za wcześnie by uznać, że relacje pomiędzy USA a Chinami będą narażone na konflikt, na którym skorzystać mogłaby Europa. Jest jednak pewne, że w relacjach obustronnych i w kwestii bezpieczeństwa regionu zachodniego Pacyfiku, Trump umocnił swoją pozycję, mimo iż osiągnął to wprowadzając niepewność i wrogi nastrój w niektóre obszary relacji amerykańsko- chińskich. Do tej pory Trump nie działał przeciwko Chinom, czy to poprzez manipulowaniem rynkami walutowymi, czy podwyższanie cła na towary importowane. Trzeba jednak poczekać, bo niewykluczone, że właśnie to będzie jego następnym posunięciem –i znowu dostanie to, czego chce.

15 lutego 2017

Volker Stanzel, Senior Advisor at the German Marshall Fund of the United States 

Warszawskie biuro amerykańskiego think-tanku The German Marshall Fund of the Unites States. Ośrodek analityczny, zajmujący się relacjami transatlantyckimi oraz zagadnieniami obronności i bezpieczeństwa. Aktywności GMF Warszawa koncentrują się na Rosji, krajach Partnerstwa Wschodniego, regionie Morza Bałtyckiego oraz Grupy Wyszehradzkiej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka