GMF-Warszawa GMF-Warszawa
643
BLOG

Pogrzeb w Ankarze: Turcja kompletnie nieprzygotowana na falę terroryzmu

GMF-Warszawa GMF-Warszawa Polityka Obserwuj notkę 1

Pewność siebie, z jaką rząd Turcji przyjął zmianę reżimu w Syrii, może dziwić z perspektywy czasu. W 2012 roku turecki premier Recep Tayyip Erdoğan opisywał misję swojego kraju w kategoriach religijnych: „Udamy się tam [do Damaszku], kiedy tylko to będzie możliwe – jeśli Allah pozwoli – by uściskać naszych braci. Wkrótce nadejdzie ten dzień. Będziemy się razem modlić przy grobie Saladyna oraz w meczecie Omajjadów.” Minęły trzy lata i do zapowiedzianych modłów tureckiego rządu w meczecie Omajjadów jeszcze nie doszło. Za to na co dzień w meczetach całej Turcji wierni modlą się za zabitych podczas pogrzebów ofiar terroryzmu.

W dwóch bliźniaczych samobójczych zamachach w Ankarze zginęło w ubiegłą sobotę co najmniej 95 osób. Celem zamachowców byli uczestnicy wiecu pokojowego zorganizowanego przez związki zawodowe, partie polityczne oraz ugrupowania obywatelskie związane ze społecznością kurdyjską. Ataki przeprowadzono w sposób niezwykle podobny do lipcowego zamachu bombowego w Suruç w prowincji Şanlıurfa przy granicy syryjskiej, gdzie (podczas konferencji prasowej organizacji planującej wyjazd do Syrii w celu odbudowy granicznego miasta Kobani - Ajn al-Arab) śmierć poniosły 33 osoby.

Śledztwo w sprawie sobotnich zamachów jest w toku; do ich przeprowadzenia nie przyznało się jak dotąd żadne ugrupowanie. Głównym podejrzanym jest jednak samozwańcze Państwo Islamskie (ISIS) jako jedna z niewielu organizacji posiadających zarówno środki, jak i powody dla organizacji takiego ataku. Co więcej, jeden z dwóch zamachowców-samobójców został już rozpoznany jako członek tureckiej siatki ISIS. Państwem Islamskim mogły kierować dwa motywy: po pierwsze, pragnienie ukarania Turcji za dołączenie do koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu oraz za udostępnienie siłom powietrznym Stanów Zjednoczonych bazy lotniczej w İncirlik, z której Amerykanie mogą atakować cele związane z ISIS. Po drugie, zamachy mogły być prowokacją mającą na celu zaostrzenie konfliktu między Turcją a nielegalną Partią Pracujących Kurdystanu (PKK). Zawieszenie broni w tym konflikcie pozwoliłoby PKK przenieść środki i ciężar walki z Turcji do Syrii, aby wesprzeć tamtejszą organizację kurdyjską, która jest obecnie najbardziej wiarygodną siłą sprzeciwiającą się Państwu Islamskiemu w otoczeniu Turcji.

Tragiczne zamachy w Ankarze uwydatniły słabe punkty bezpieczeństwa Turcji. Wojna w Syrii – a także postawa rządu tureckiego, dążącego do obalenia reżimu Baszszara al-Asada za wszelką cenę, nawet kosztem własnego bezpieczeństwa – sprawiły, że granica między tymi krajami stała się bardzo nieszczelna. Turcja nie tylko prowadziła politykę otwartych granic wobec uchodźców z Syrii, lecz także pozwoliła uzbrojonej opozycji syryjskiej korzystać z tureckiego pogranicza dla celów logistycznych. Pomimo tych wysiłków, Turcja bywa krytykowana na forum międzynarodowym za to, że niewystarczająco zabezpieczyła granicę przed napływem bojowników z zewnątrz – przeważnie z Europy – do Syrii. Kilku analityków ostrzegało już wcześniej władze tureckie przed konsekwencjami osłabienia kontroli granic dla bezpieczeństwa narodowego. Zamachy w Ankarze dowodzą, że obawy ekspertów były uzasadnione.

Ataki pokazały także, że państwo jest kompletnie nieprzygotowane na odparcie nowej fali terroryzmu. Trzydziestoletnie zmagania z PKK sprawiły, że Turcja ma niewątpliwie spore doświadczenie w walce z partyzantami na terenach wiejskich. Z okresu zimnej wojny państwo tureckie wyniosło także umiejętność skutecznego ograniczania wpływów i działalności skrajnie lewicowych organizacji terrorystycznych. Żadne z tych wcześniejszych doświadczeń nie ma jednak bezpośredniego przełożenia na obecną sytuację związaną z nieustannie ewoluującymi formami terroryzmu w radykalnym islamskim wydaniu.  

Ostatnie ataki terrorystyczne ujawniły wreszcie, jak bardzo polaryzacja społeczeństwa tureckiego czyni je podatnym na działania terrorystów. Reakcją spójnej wewnętrznie społeczności byłoby zjednoczenie wokół wspólnego celu; w Turcji zamachy przynoszą jednak tylko kolejne podziały. Liderzy czterech partii politycznych kraju nie byli nawet w stanie zebrać się razem, by złożyć kondolencje rodzinom ofiar – i natychmiast zaczęli się wzajemnie obwiniać za tę sytuację.

Ataki w Ankarze winny stać się dla Turcji sygnałem ostrzegawczym. Polityka tego kraju wobec Syrii, polegająca na wspieraniu uzbrojonych grup w celu obalenia reżimu al-Asada, powinna zostać zastąpiona inną, nakierowaną na zabezpieczenie własnych granic. Należy opracować kompletną strategię antyterrorystyczną, pozwalającą skutecznie przeciwstawić się terrorowi radykalnych islamistów; wymaga to również reform instytucjonalnych. Wszystkie partie polityczne Turcji, szczególnie zaś partia rządząca, powinny powstrzymać się od uprawiania retoryki prowadzącej do polaryzacji i podziałów. W odniesieniu do ruchu kurdyjskiego należy zainicjować nowy proces pokojowy, który nie będzie powielał błędów z poprzednich lat. Sformowanie nowego rządu po nadchodzących wyborach to znakomita sposobność dla przeprowadzenia wszystkich tych działań. Jest to okazja, której Turcja nie może zaprzepaścić. 

Özgür Ünlühisarcıklı, Dyrektor Biura GMF w Ankarze

 

 

Warszawskie biuro amerykańskiego think-tanku The German Marshall Fund of the Unites States. Ośrodek analityczny, zajmujący się relacjami transatlantyckimi oraz zagadnieniami obronności i bezpieczeństwa. Aktywności GMF Warszawa koncentrują się na Rosji, krajach Partnerstwa Wschodniego, regionie Morza Bałtyckiego oraz Grupy Wyszehradzkiej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka